piątek, 20 lutego 2015

' Czy mogę pogodzić się z moim przeznaczeniem' #12



Rano mój budzik nie zadzwonił więc spóźniłem się do szkoły. Nie przejmowałem się zbytnio bo pierwszy mieliśmy w-f. Po prostu niepostrzeżenie dołączyłem do chłopaków biegających na bieżni.
- Widzę ,że ktoś się w końcu zjawił – powiedział nauczyciel, jak widać moje ‘ niespostrzeżone dołączenie’ nie wyszło najlepiej – Lou będziesz robił dodatkowe 15 okrążeń.
- ale ci się dostało – jak zwykle Barry zaszedł mnie od tyłu – patrz stary , pierwszoklasistki mają polski w klasie na parterze i jest tam Mika – zaczął skakać jak głupi  - ej , patrz , patrz , gapi się na mnie – zobaczyłem ja wyglądającą przez okno i nasze spojrzenia się spotkały , ale ona dziwnie na to zareagował , odwróciła się.
Następne nasze ‘spotkania’ wyglądały podobnie. Cały dzień nie zamieniliśmy ani jednego słowa, zapadła się pod ziemie , a Barry ją szukał. Uwierzcie nie tak łatwo jest mu zniknąć , na pewno nie gdy się uweźmie. Na naszym treningu też jej nie było. Dopiero kiedy zamierzałem jechać do pracy pojawiła się.
- część , na co czekasz ? jedziemy ? –znów wprosiła się do mojego samochodu.
- zapnij pasy – ruszyłem – nie traktuj mnie jako taksówki.
- dlaczego ?
-jak to dlaczego ? bo nią nie jestem – podniosłem lekko głos, przez co ona się przestraszyła – przepraszam , nie powinienem się złościć. Po prostu miałem zły dzień.
- co się stało? - zapytała z troską , patrząc na moją twarz.
- bo  . . . – wahałem się nad odpowiedzią –. .  bo nie mogłem cię nigdzie znaleźć. Martwiłem się.
-ja przepraszam , nie chciałam cię martwić – wyszeptała. Z uśmiechniętej , stała się smutna i nie podobało mi się to.
- ej , to ja powinnam to zrobić – to głupie – ale tego nie zrobię.
- cham ! – zaśmiała się – to wredne.
- tak jest lepiej
- słucham ?
- kiedy się uśmiechasz tak jest o wiele lepiej - zatrzymałem się – jesteśmy.
- dzięki – chwyciła klamkę , ale nie mogła jej otworzyć – nie działa
- pokarz – nachyliłem się tak , że ramieniem dotykałem jej ciała ,przez co mogłem poczuć jej bicie serca to było coś niesamowitego.– i już – Mika się nie ruszała , obróciła głowę i spojrzała w moje oczy. – uwielbiam tą zieleń – dotknąłem ręką jej szyli , a później wsunąłem ją  w jej włosy – i te loczki – kiedy poczułem jak nasze serca zaczęły bić w tym samym rytmie zaniemówiłem – wiesz . . . dzisiaj jest impreza u kapitana drużyny chcesz iść na nią – przybliżyłem swoją twarz to jej –no wiesz ze mną ? – uśmiechnęła się i kiwnęła głową na tak. Zbliżyłem nasze czoła do siebie – świetnie ,to świetnie !
- taak-  uspokoiłem się gdy usłyszałem jej entuzjazm – to naprawdę super.
- Mika, długo jeszcze będziesz siedziała w jego samochodzie – całą tą romantyczną scenkę musiał zepsuć mój kochany szef.
- Spotkajmy się na miejscu o 11 , okey ?
-mogę przyjechać po ciebie ?
- jasne , jeśli chcesz aby on cię zastrzelił – zaśmiała się – do zobaczenia.

Czas szybko minął , zanim się obejrzałem już była ta godzina . Stałem przy oknie i czekałem , aż ona się pojawi. Każde tyknięcie zegara przyprawiało mnie o zawał serce , ale to nic w porównaniu gdy ja zobaczyłem. Przyszła równo o 11 p.m. i od razu skradła spojrzenia moje spojrzenie . Muzyka się zatrzymała , a ludzie zniknęli byliśmy tylko ja i ona. Ruszyłem w jej stronę , spotkaliśmy się na parkiecie. Chwyciłem jej dłonie, delikatne dłonie i przyciągnąłem ją do siebie , wtuliła się we mnie. Oparłem brodę o jej głowę i poczułem przepiękny kwiaciasty zapach jej szamponu. Muzyka zwolniła , piosenka dla zakochany. Zatrzymałem się , a ona spojrzała na moje usta , to było coś co oboje chcieliśmy. Na początku delikatnie , ale już po sekundzie przemieniło się to w coś ostrego. Nie potrafiliśmy tego zatrzymać , byliśmy jak zahipnotyzowani. Nie obchodziło nas nic. Przygryzła moją dolną wargę, a ja wziąłem ją na ręce i wyniosłem do ogrodu. Oparłem ją o drewniany stojak na róże, dalej się całowaliśmy. Powoli położyłem dłoń na jej udzie i zacząłem wsuwać pod sukienkę.
- cze… czekaj – zatrzymałem się.
- nie wiem czy będę w stanie długo się tak powstrzymać , więc mów szybko – kreśliłem kółka palcem  na jej cielę
-kyaaa. Ty tak serio? – ucałowałem jej szyję
- a to jakiś problem ?
- t..takk  na…a zew..nątrz ? – jej oddech zwolnił , a ona zaczęła cicho jęczeć , gdy przybliżyłem głowę do jej piersi.
- wszyscy i tak są schlani. Nikt nie zobaczy.
- jaaaj ! – próbowała stłumić swój krzyk – okey , tylko bądź delikatny ,dawno tego nie robiłam – wyszeptała, obróciła się do mnie tyłem i oparła  o drewniany różany murek.
- jak dawno ? – byłem ciekaw.
- noo..o ta..k z 16 laa..at –urocza
- będę delikatny , nic nie będzie bolało – podniosłem jej sukienkę i już miał ją ściągnąć , kiedy rozbrzmiało wycie.
- aaa..aa, to wilk ! głośno . . . jest blisko – oddaliła swoją głowę
- nie ,jest najwyżej gdzieś koło mojego domu – przypadek ? , ale starałem się nie zwracać na to uwagi. Wróciłem do całowania Miki , ale on znowu zawył , chociaż to mogła być ona… Vici ?
- Lou . . . – słyszałem w jej głosie ,że powinniśmy przestać. – ja..aa..
- tak wiem . . . tylko chwilę poczekaj , ja też muszę się ‘uspokoić’ – odsunąłem się od niej , tak żeby mogła stanąć na ziemi i chwyciłem za rękę – myślę ,że lepiej jak cię odwiozę , za dużo wrażeń jak na jedna noc .
- Lou  przepraszam – w oczach zebrały się jej łzy


- ej, ej nie martw się. Wszystko jest w porządku – ucałowałem jej czoło – przecież nic takiego się nie stało , chodźmy – objąłem ją ramieniem. W samochodzie prawie w cale nie rozmawialiśmy tylko słuchaliśmy muzyki. –o czym tak rozmyślasz ?
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz