Przyjechał swoim eleganckim
samochodem prosto pod mój dom. Rodzice nerwowo wyglądali przez okno w salonie ,
kiedy on zbliżał się do drzwi, a ja wciąż się szykowałam. Tak naprawdę to byłam
już gotowa godzinę wcześniej , ale za każdym razem mojej mamie nie pasował mój
ubiór. Przejrzałam całą szafę i jednak wróciłam do początkowej opcji. Gdy
zadzwonił dzwonek mojej serce stanęło w miejscu.
- Chiara , Zayn przyjechał –
zawołała moja mama. Chwyciłam torebkę i wyszłam z pokoju, kiedy schodziłam po
schodach czułam się jak te wszystkie dziewczyny w amerykańskich filmach , które
na jedną noc ze zwykłej szarej myszki zamieniały się w cudownego łabędzia. Moja
mama wpatrywała się we mnie ze złością za tą czerwoną sukienkę, którą
zabraniała mi kiedykolwiek zakładać , a tata szlifował wzrokiem gliniarza
Zayna, z kolei on ignorował to wszystko. Był skupiony tylko i wyłącznie na
mnie. Kiedy byłam już tuż przy nim , chwycił moją rękę i wyszeptał do ucha :
- pięknie dzisiaj wyglądasz –
pożegnaliśmy się z moim rodzicami i wyszliśmy. Czułam ,ze to ważna noc dla nas
obojga. Przez całą drogę zamieniliśmy tylko parę słów, ale nie przeszkadzało mi
to. Chwile spędzone z nim był czymś wspaniałym w moim życiu.
- Gotowa ? – zatrzymał samochód z
tyłu restauracji, chwycił moja rękę i patrzył prosto w moje oczy, a ja lekko
skinęłam głową. – no to chodźmy – powiedziałam , po czym w ułamku sekundy
znaleźliśmy się poza samochodem i ruszyliśmy kierują się w stronę tylnich
drzwi. – nie bój się – szepnął ,kiedy poczuł że moja ręka drży.
- nie boje się ,przecież jestem
tu z tobą – nic nie odpowiedział, jedynie delikatnie się uśmiechnął.
- wiatmy , pani Zayn. Dobrze pana
widzieć i to z tak piękną partnerką – wykrzykiwały nie znane mi osoby, kiedy
znaleźliśmy się w kuchni. Wszyscy zachowywali się jakby byli jedną wielką
rodziną. Te radosne uśmiechy i poklepywania po ramieniu , powodowały taką
ciepła atmosferę.- Wszystko jest już gotowe.
- dobrze , dziękuje – starał się
powiedzieć to tak aby nie usłyszała- Już prawie jesteśmy na miejscu – wyszliśmy z białej kuchni i
naleźliśmy się w pięknej sali. Dominował w niej kolor rubinowy i blask świec w
złotych świecznikach. Było tam pełno ludzi.
- oo. Witam pana i pana uroczą
towarzyszkę, która jest nieziemsko urocza – powiedział, kiedy tylko mnie
zobaczył.
- to jest Chiara , a to jest
menadżer tej restauracji pan Sailles – przedstawił nas sobie. Pan Sailles jest
bardzo słodki, niziutki grubasek i lekkim wąsikiem ubrany w dopasowany czarny
garnitur z muszką pod szyją. Ciągle uśmiecha się i żartował.
- mamy nadzieje , że państwu
będzie się u nas podobało, a teraz proszę tędy. Państwa stolik czeka. – szliśmy
wzdłuż długiej sali w której rozbrzmiewała cudowna muzyka. Nasz stolik
znajdował się tuż koło okna z widokiem na pobliski park.
Rozmawialiśmy długo o dość nie
ważnych sprawach, nie pamiętam o czym dokładnie, ale wiem że chciałam aby ta
chwila trwała wiecznie. Zayn jest inny od tych wszystkich mężczyzn z którymi
się wcześniej spotykałam, jest miły , cierpliwy i wyrozumiały. Nigdy nie
podniósł na mnie głosu, a co dopiero obraził. Traktował mnie jak księżniczkę ,
którą nigdy nie byłam, starałam się ją tylko grać. Dla niego byłam czysta i
niewinna jak kwiat , ale to nie była prawda, lecz niestety nie miałam na tyle
siły aby mu o tym powiedzieć.
- o czym tak myślisz? –
przyglądał mi się uważnie.
- o niczym szczególnym.
- nie zamartwiaj się, jesteś
cudowna. –nie mogłam mu patrzeć prosto w oczy, spuściłam głowę.
- dziękuje, ale to nie
prawda- Zaczęłam bawić się włosami nie
podnosząc dalej wzroku.
- popatrz na mnie – chwycił
dłońmi moją twarz i podniósł ją tak abym patrzyła prosto na niego, ale mój
wzrok dalej od niego uciekał –powiedziałem żebyś spojrzała mi w oczy-
przejechał dłońmi po moich policzkach i przeczesał włosy , delikatnie dotknął
mojego karku po czym splótł nasze ręce- spójrz na mnie – wyszeptał , a ja się
poddałam – jesteś najwspanialszą osoba
jaką znam, jesteś piękna , miła , dobroduszna. Kocham w tobie wszystko. To jak
marzną ci dłonie zimą, jak podczas deszczu kręcą ci się włosy, jak latem
płaczesz na słońcu i gdy wiosną kichasz przez pyłki. Uwielbiam to ,że gdy
jesteś zdenerwowana nie chcesz patrzeć mi w oczy i to kiedy próbujesz ukryć
niektóre fakty bo myślisz ,że mógłbym przestać cie kochać. Jesteś wspaniała i
nie zapominaj o tym.- pocałował mnie bardzo delikatnie , tak jakbym była
porcelanową lalką , a on nie chciał mnie zepsuć.- naprawdę cię kocham..
- Ja ciebie też – czułam się
winna. Zgrywałam kogoś kim nie byłam , udawałam świętą kiedy bliżej było mi do
diablicy. – kocham cię tak bardzo – powoli do moich oczu zaczęły napływać łzy.
Zayn zbliżył się i mnie przytulił, nie wypuszczał do póki się nie uspokoiłam,
choć parę razy próbowałam się mu wyrwać
– wszystko jest dobrze, bardzo dobrze – jego
słowa były jak miód na moje obolałe serce. – a teraz wznieśmy toast za nas. Za
najlepszą i najszczęśliwszą parę na tym świecie – uśmiechnęłam się i znów
powróciła ta miła atmosfera.
- ty szmato ! jak mogłaś mnie
zostawić – wykrzyczał mój był chłopak zbliżając się do naszego stolika – no
kórwa , znalazłaś sobie bogatszego to mnie zostawiłaś , co ? – bałam sięnie
tylko go , ale również tego co pomyśli Zayn. Mój były wyglądał jak typowy
degenerat. Łysy , wysoki i napakowany rasista , który w ogóle nie myśli i bije
wszystko co na potka na swojej drodze. – szmata ! a ty ? kórwa co ? masz jakiś
problem ? myślisz że jesteś ode mnie lepszy ? – zaczął szarpać Zayna
- koleś spokojnie. Jesteśmy w
restauracji zachowuj się tu są ludzie.
- no to chodź na dwór.
- nie zamierzam nigdzie
wychodzić.
- o widzę ,że pan porządny się
boi. Z reszta nie ważne.. Rusz dupę idziemy – nie wiedziałam co robić. Gdybym
została to on na pewno zrobił by coś jeszcze gorszego.
- nie musisz nigdzie z nim iść –
powiedział spokojnie Zayn.
- Kórwa jasne że musi , to moja
dziwka ! – wykrzyczała , ale widząc , że Zayn nie reaguje , tan chwycił za
szklankę z wodą i wylał na niego całą.- i co kórwa ? – Zayn dalej nie reagował,
co jeszcze bardziej zdenerwowało mężczyznę. Chwycił za następny talerz i
powtórzył wcześniejszą czynność, na co on przetarł tylko oczy.- Rusz kórwa dupę
wychodzimy – ruszył w stronę drzwi – kórwa ruchy – nie miałam wyjścia musiałam
iść.
- przepraszam – powiedziałam i
wstałam. Nie mogłam znieść wzroku Zayna kiedy wychodziłam – naprawdę jest mi
przykro.