niedziela, 8 lutego 2015

' Czy mogę pogodzić się z moim przeznaczeniem' #9



- Mikaaaa , chcesz pójść ze mną na randkę ? – podziwiam jego ducha walki. Większość po tylu licznych porażkach dawno by się już poddało
- Tod , mam trening – złapałem go za tył bluzki i wyciągnąłem z klasy. Na początku dość mocno protestował , ale w końcu zagłuszył go śmiech uczniów z naszej klasy, a Mika patrzyła ze zdziwieniem.
- Nie martw się oni tak zawsze – próbowała wyjaśnić jedna z maturzystek.
- Nie martwię się – uśmiechnęła się – zastanawia mnie tylko fakt jak on zdołał go wyciągnąć z klasy ? nie wygląda na siłacza. – powiedziała do siebie po czym chwyciła swój plecak i szybko wyszła z lasy kierując się w stronę naszych krzyków. Zatrzymała się przed wejściem do szatni.
- haha , Miaka jak chcesz zobaczyć koszykarzy to wystarczy że pójdziesz z nami na hale, nie musisz od razu wchodzić do szatni – usłyszała głos swojej przyjaciółki za placami – chodź.– pociągnęła ją za rękę.
Usiadły na widowni i czekały na nas. To nie było nic niezwykłego, takich jak one był setki w naszej szkole.
-patrz idą – wykrzyczała jedna z dziewczyn , piszcząc i wskazując na nas palcem. Byliśmy już przyzwyczajeni i nie robiło to na nas najmniejszego wrażenia.
- Mikuuuuś kochanie ! Przyszłaś na mnie popatrzeć – wydarł się Bary gdy tylko ją zobaczy , ale ta zignorowała go i nie spuszczała wzroku ze mnie.
Starałem się skupić tylko na grze ale fakt, że ona tam jest zaczynał coraz bardziej mnie rozpraszać. W końcu ten męczący trening dobiegł końca. Mam nadzieję ,że więcej tutaj nie przyjdzie.
- Miłooość , wszędzie miłoooość. Ona mnie kocha , a ja kocham ją – śpiewał , a dokładnie to fałszował Bary – mówię ci , ona mnie pragnie – złapał mnie za ramiona i wydarł mi się prosto w twarz.
- To będzie musiała się tobą dzieli z Lou. – powiedział jeden z zawodników naszej drużyny.
- Daj spokój Jock , nie bądź zazdrosny – wytknął mu lekko wkurzony Barry a potem zaczął znów śpiewać.  Przebrałem się jak najszybciej i chciałem wyjść z szatni gdy zatrzymał mnie ten debli – poczekaj na mnie kochasiu! Wiem, że się do niej śpieszysz , ale jak kocha to zaczeka – nie chciałem tego robić , ale nie miałem wyboru. Widać było , że coś ode mnie  chce. Więc czekałem, 5 min , 10 min …. Ale to dopiero 25 min. Było gotowy.
- Idziemy !- wyskoczył z szatni , a ja wyszedłem tuż za nim.
- Heey , czekałyśmy na was – zobaczyłem oblegające szatnie dziewczyny. – może macie ochotę iść z nami się zabawić ?
- . . .
- Jasne – nie zdążyłem nawet odpowiedzieć , albowiem Barry zrobił to za mnie. – alboo jednak nie . . .  Mika ?  - wytężył wzrok , usiłując upewnić się , że to ona , a gdy już wypatrzył swoją ofiarę to rzucił się jej stronę. – cze, co tam mała ? ty i twoje koleżanki macie jakieś plany ? – próbował zrywać luzaka.
- To zależy co proponujesz coś ? – odpowiedziała zadziornie Molly.
- Wy, moje piękne plus ja i . . .
- i tylko ty – tym razem to ja się wtrąciłem – zrobicie sobie duży czworokąt. Nie bójcie się Barry was nie zawiedzie. – poklepałem kumpla po plecach starając się go tak zareklamować , żeby nie uczepił się mojej ucieczki. Co sądząc po ich minach nie zbyt podziałało. Więc ruszył plan B – naprawdę mi przykro , ale . . . – chwila zastanowienia – mojego psa potrącił samochód i teraz nie może chodzić – mogłem wymyślić coś lepszego.
- kłamie. – zaprotestował Barry – idzie do swojej dziewczyny – i i teraz mnie w kopał.
- czekaj , to ty masz dziewczynę ?
-naprawdę ?
- znamy ją ?
- ładna jest ? ! – zaczęły się przekrzykiwać i zupełnie nie potrzebnie denerwować. W sumie teraz powinienem powiedzieć im prawdę , ale i tak nikt by mi nie uwierzył .
- sory , muszę iść . . . no wiecie – szybko je wyminąłem , tak aby nie zdążył mnie zaczepić i już otwierałem drzwi wyjściowe , kiedy usłyszałem . . .
- mogę się z tobą zabrać ?
- Nie ! ! ! Mika czemu mi to robisz ? ! chodź ze swoim Barrusiem na małe mizianko ! – dziewczyna zupełnie do zignorowała i podeszła w moją stronę.
- więc jak, mogę ? – muszę przyznać ,że w tym wdzierającym się do holu popołudniowym świetle wyglądała oszałamiająco. Jej oczy lśniły , a lekko różowy błyszczyk idealnie podkreślał jej malinowe usta, więc cóż , zapewne rozumiecie dlaczego nie mogłem odmówić.
- chodź  tylko szybko, śpieszę się – powiedziałem na odwal się , tak aby nie zauważyła że w moim sercu coś drgnęło. Szedłem dość szybko przez co ona zmuszona była za mną biec. Możecie nazwać mnie sadystą , ale uważam że to było dość uroczę , a kiedy złapał się moje torby aby dostosować swoje tępa , zwolniłem.
- wszystko dobrze ? – zatrzymałem się tuż przy moim samochodzie , ale długo nie otrzymywałem odpowiedzi. Kiedy się obróciłem dopiero zrozumiałem czemu , była cała zasapana i czerwona. Swoje ręce oparła o kolana i schyliła głowę.
- nie patrz się ! – powiedziała z oburzeniem –muszę wyglądać okropnie.
- a w rzeczy samej – roześmiałem się , a ona podniosła głowę i spojrzała na mnie wytykając język – proszę bardzo – otworzyłem jej drzwi, następnie przeskakując maskę samochodu zająłem miejsce kierowcy.
-nie musisz się aż tak popisywać.
- wiem ale chcę w końcu jest dla kogo – zaczerwieniła się jeszcze bardziej.
-stu procentowy burak – wytknąłem jej.
- to twoja wina! Wiesz jest różnica pomiędzy chodzeniem , a bieganiem ! – chyba była na mnie lekko zła.  Oparła rękę o szybę i skierował swój wzrok na drzewa w parku obok, a ja sięgnąłem do torby po kluczyki i butelkę zimnej wody, którą następnie dotknąłem Mikę po jednym z policzków , na  co ona jęknęła.
- proszę bardzo , jest cała twoja.
- dziękuję ? – wzięła ją i nasze dłonie przez chwilę się zetknęły i w tej chwili usłyszałem ( nie sądziłem że bycie wilkołakiem może się do czegoś przydać ) jak jej serce przyśpiesza. Kiedy ona piła ja odpaliłem samochód.
- wiesz , że jeśli nie przetarłaś wcześniej gwintu butelki to znaczy że to co teraz robisz można nazwać pośrednim pocałunkiem ? – zachłysnęła się.
- wcale , że nie ! nie kłam ,kto by się chciał niby z tobą całować – lepsze pytanie to : kto tu kłamie ? , ale już nie zamierzałem się z nią droczyć , głównie dlatego ,że właśnie dojechaliśmy pod jej dom.
- proszę bardzo , a teraz ładnie podziękuj. - otworzyła drzwi – czekam . . . – wyszła , ale zanim zamknęła , obróciła się do mnie
- naprawdę bardzo dziękuje , jesteś taaki kochany. – gdyby w jej głosie nie było słychać ironii i chęci mordu lepiej by to zabrzmiało.
- nie ma sprawy – puściłem do niej oczko , a ona patrzyła na mnie ze zdziwieniem.- wiem , jestem przystojny , ale nie musisz się tak we mnie wpatrywać
- twoje oczy. . .
- hmm, co z nimi ?
- hhy , nie po prostu nigdy nie widziałam ,żeby  ktoś miał tak niebieskie . . . znaczy nie , kiedyś widziałam. .. ale nie był to człowiek.
- tak masz rację , jestem aniołem , a teraz zamykaj te drzwi. Wiesz śpieszę się – bardzo chamski trzask i wytknięcie języka – zastanawiam się kto cię wychował głupie dziecko ? – nie chciałem być gorszy i też wytknąłem jej język i odjechałem z piskiem opon.
- a ja zastanawiam się skąd wiedzie działeś gdzie ja mieszkam ?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz