- Mikaaaa ,
chcesz pójść ze mną na randkę ? – podziwiam jego ducha walki. Większość po tylu
licznych porażkach dawno by się już poddało
- Tod , mam
trening – złapałem go za tył bluzki i wyciągnąłem z klasy. Na początku dość
mocno protestował , ale w końcu zagłuszył go śmiech uczniów z naszej klasy, a
Mika patrzyła ze zdziwieniem.
- Nie martw
się oni tak zawsze – próbowała wyjaśnić jedna z maturzystek.
- Nie martwię
się – uśmiechnęła się – zastanawia mnie tylko fakt jak on zdołał go wyciągnąć z
klasy ? nie wygląda na siłacza. – powiedziała do siebie po czym chwyciła swój
plecak i szybko wyszła z lasy kierując się w stronę naszych krzyków. Zatrzymała
się przed wejściem do szatni.
- haha , Miaka
jak chcesz zobaczyć koszykarzy to wystarczy że pójdziesz z nami na hale, nie
musisz od razu wchodzić do szatni – usłyszała głos swojej przyjaciółki za
placami – chodź.– pociągnęła ją za rękę.
Usiadły na
widowni i czekały na nas. To nie było nic niezwykłego, takich jak one był setki
w naszej szkole.
-patrz idą –
wykrzyczała jedna z dziewczyn , piszcząc i wskazując na nas palcem. Byliśmy już
przyzwyczajeni i nie robiło to na nas najmniejszego wrażenia.
- Mikuuuuś
kochanie ! Przyszłaś na mnie popatrzeć – wydarł się Bary gdy tylko ją zobaczy ,
ale ta zignorowała go i nie spuszczała wzroku ze mnie.
Starałem się
skupić tylko na grze ale fakt, że ona tam jest zaczynał coraz bardziej mnie
rozpraszać. W końcu ten męczący trening dobiegł końca. Mam nadzieję ,że więcej
tutaj nie przyjdzie.
- Miłooość ,
wszędzie miłoooość. Ona mnie kocha , a ja kocham ją – śpiewał , a dokładnie to
fałszował Bary – mówię ci , ona mnie pragnie – złapał mnie za ramiona i wydarł
mi się prosto w twarz.
- To będzie
musiała się tobą dzieli z Lou. – powiedział jeden z zawodników naszej drużyny.
- Daj spokój
Jock , nie bądź zazdrosny – wytknął mu lekko wkurzony Barry a potem zaczął znów
śpiewać. Przebrałem się jak najszybciej
i chciałem wyjść z szatni gdy zatrzymał mnie ten debli – poczekaj na mnie
kochasiu! Wiem, że się do niej śpieszysz , ale jak kocha to zaczeka – nie chciałem
tego robić , ale nie miałem wyboru. Widać było , że coś ode mnie chce. Więc czekałem, 5 min , 10 min …. Ale to dopiero
25 min. Było gotowy.
- Idziemy !-
wyskoczył z szatni , a ja wyszedłem tuż za nim.
- Heey ,
czekałyśmy na was – zobaczyłem oblegające szatnie dziewczyny. – może macie
ochotę iść z nami się zabawić ?
- . . .
- Jasne – nie
zdążyłem nawet odpowiedzieć , albowiem Barry zrobił to za mnie. – alboo jednak
nie . . . Mika ? - wytężył wzrok , usiłując upewnić się , że
to ona , a gdy już wypatrzył swoją ofiarę to rzucił się jej stronę. – cze, co
tam mała ? ty i twoje koleżanki macie jakieś plany ? – próbował zrywać luzaka.
- To zależy co
proponujesz coś ? – odpowiedziała zadziornie Molly.
- Wy, moje
piękne plus ja i . . .
- i tylko ty –
tym razem to ja się wtrąciłem – zrobicie sobie duży czworokąt. Nie bójcie się
Barry was nie zawiedzie. – poklepałem kumpla po plecach starając się go tak
zareklamować , żeby nie uczepił się mojej ucieczki. Co sądząc po ich minach nie
zbyt podziałało. Więc ruszył plan B – naprawdę mi przykro , ale . . . – chwila
zastanowienia – mojego psa potrącił samochód i teraz nie może chodzić – mogłem
wymyślić coś lepszego.
- kłamie. –
zaprotestował Barry – idzie do swojej dziewczyny – i i teraz mnie w kopał.
- czekaj , to
ty masz dziewczynę ?
-naprawdę ?
- znamy ją ?
- ładna jest ?
! – zaczęły się przekrzykiwać i zupełnie nie potrzebnie denerwować. W sumie
teraz powinienem powiedzieć im prawdę , ale i tak nikt by mi nie uwierzył .
- sory , muszę
iść . . . no wiecie – szybko je wyminąłem , tak aby nie zdążył mnie zaczepić i
już otwierałem drzwi wyjściowe , kiedy usłyszałem . . .
- mogę się z
tobą zabrać ?
- Nie ! ! !
Mika czemu mi to robisz ? ! chodź ze swoim Barrusiem na małe mizianko ! –
dziewczyna zupełnie do zignorowała i podeszła w moją stronę.
- więc jak,
mogę ? – muszę przyznać ,że w tym wdzierającym się do holu popołudniowym
świetle wyglądała oszałamiająco. Jej oczy lśniły , a lekko różowy błyszczyk
idealnie podkreślał jej malinowe usta, więc cóż , zapewne rozumiecie dlaczego
nie mogłem odmówić.
- chodź tylko szybko, śpieszę się – powiedziałem na
odwal się , tak aby nie zauważyła że w moim sercu coś drgnęło. Szedłem dość
szybko przez co ona zmuszona była za mną biec. Możecie nazwać mnie sadystą ,
ale uważam że to było dość uroczę , a kiedy złapał się moje torby aby
dostosować swoje tępa , zwolniłem.
- wszystko
dobrze ? – zatrzymałem się tuż przy moim samochodzie , ale długo nie
otrzymywałem odpowiedzi. Kiedy się obróciłem dopiero zrozumiałem czemu , była
cała zasapana i czerwona. Swoje ręce oparła o kolana i schyliła głowę.
- nie patrz
się ! – powiedziała z oburzeniem –muszę wyglądać okropnie.
- a w rzeczy
samej – roześmiałem się , a ona podniosła głowę i spojrzała na mnie wytykając
język – proszę bardzo – otworzyłem jej drzwi, następnie przeskakując maskę
samochodu zająłem miejsce kierowcy.
-nie musisz
się aż tak popisywać.
- wiem ale
chcę w końcu jest dla kogo – zaczerwieniła się jeszcze bardziej.
-stu
procentowy burak – wytknąłem jej.
- to twoja
wina! Wiesz jest różnica pomiędzy chodzeniem , a bieganiem ! – chyba była na
mnie lekko zła. Oparła rękę o szybę i
skierował swój wzrok na drzewa w parku obok, a ja sięgnąłem do torby po
kluczyki i butelkę zimnej wody, którą następnie dotknąłem Mikę po jednym z
policzków , na co ona jęknęła.
- proszę
bardzo , jest cała twoja.
- dziękuję ? –
wzięła ją i nasze dłonie przez chwilę się zetknęły i w tej chwili usłyszałem (
nie sądziłem że bycie wilkołakiem może się do czegoś przydać ) jak jej serce
przyśpiesza. Kiedy ona piła ja odpaliłem samochód.
- wiesz , że
jeśli nie przetarłaś wcześniej gwintu butelki to znaczy że to co teraz robisz
można nazwać pośrednim pocałunkiem ? – zachłysnęła się.
- wcale , że
nie ! nie kłam ,kto by się chciał niby z tobą całować – lepsze pytanie to : kto
tu kłamie ? , ale już nie zamierzałem się z nią droczyć , głównie dlatego ,że
właśnie dojechaliśmy pod jej dom.
- proszę
bardzo , a teraz ładnie podziękuj. - otworzyła drzwi – czekam . . . – wyszła ,
ale zanim zamknęła , obróciła się do mnie
- naprawdę bardzo
dziękuje , jesteś taaki kochany. – gdyby w jej głosie nie było słychać ironii i
chęci mordu lepiej by to zabrzmiało.
- nie ma
sprawy – puściłem do niej oczko , a ona patrzyła na mnie ze zdziwieniem.- wiem
, jestem przystojny , ale nie musisz się tak we mnie wpatrywać
- twoje oczy.
. .
- hmm, co z
nimi ?
- hhy , nie po
prostu nigdy nie widziałam ,żeby ktoś
miał tak niebieskie . . . znaczy nie , kiedyś widziałam. .. ale nie był to
człowiek.
- tak masz
rację , jestem aniołem , a teraz zamykaj te drzwi. Wiesz śpieszę się – bardzo
chamski trzask i wytknięcie języka – zastanawiam się kto cię wychował głupie
dziecko ? – nie chciałem być gorszy i też wytknąłem jej język i odjechałem z
piskiem opon.
- a ja
zastanawiam się skąd wiedzie działeś gdzie ja mieszkam ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz