- do zobaczenia jutro.
- do jutra. – opuściłam cukiernie – ta dziewczyna jest
dziwna. Nigdy się nie uśmiecha z nikim nie rozmawia. Zawsze jest ponura..
- daj spokój, zachowujesz się jak stara lafirynda. . .
Szłam brukowaną ulicą ,kiedy słońce właśnie wschodziło.
Ptaki zaczynały śpiewać, a jeszcze zaspani sklepikarze rozkładali swój towar.
Każdy pomyślałby ,że to piękny dzień , ale ja chciałam jedynie znaleźć się w
moim łóżku i go dzisiaj nie opuszczać.
Wejście do mojej kamienicy było zagracone stertą pudeł ,
ktoś musiał się tu dziś wprowadzać, zapewne za Panią Alongi. Starą wdowę ,
której jedynym towarzyszem był niesforny kocur – Fortuna.
Na tle tych wszystkich wścibskich sąsiadów ,ona jedyna unosiła się ponad poprzeczkę. Była jak trzecie oko , wszystko widziała i wiedziała. Jeśli policja miała jakąkolwiek sprawę do załatwienia w tej dzielnicy zawsze zwracała się z prośbą do pani Alongi. W swoim startym fartuchu i z wałkami na włosach które zawsze oplatała zużyta siatka na włosy, trzymając papieros w ręce codziennie o godzinie 5 rano , kiedy to ja wracałam z pracy , otwierała okno i krzyczała:
- Fortuna e lo stupido gatto ?! Dov’e ? * - budząc przy tym większość dzielnicy.
Na tle tych wszystkich wścibskich sąsiadów ,ona jedyna unosiła się ponad poprzeczkę. Była jak trzecie oko , wszystko widziała i wiedziała. Jeśli policja miała jakąkolwiek sprawę do załatwienia w tej dzielnicy zawsze zwracała się z prośbą do pani Alongi. W swoim startym fartuchu i z wałkami na włosach które zawsze oplatała zużyta siatka na włosy, trzymając papieros w ręce codziennie o godzinie 5 rano , kiedy to ja wracałam z pracy , otwierała okno i krzyczała:
- Fortuna e lo stupido gatto ?! Dov’e ? * - budząc przy tym większość dzielnicy.
Umarła jakieś nie cały tydzień temu, nie powiem żebym za nią
jakoś szczególnie tęskniła, ale muszę przyznać że ta głucha cisza z rana bywa
męcząca. Nikt już nie chodzi do niej na ploteczki , nikt się nie awanturuje o
porozrzucane niedopałki papierosów i nikt już nie wyprowadza swoich kochanków
przez dziurę z tyłu muru , tak aby pani Alongi się o niczym nie dowiedziała.
- Scuzi , zaraz to wszystko uprzątnę – z drzwi wyłonił się
bardzo przystojny mężczyzna, był tak wysoki ,że musiał się schylić aby przejść
przez nie. Maił brązowe uroczę loczki , które delikatnie opadały mu na ramiona.
Z jego niebieskich oczu buchał żar życzliwości z zadziornymi iskrami, które
doskonale dopełniał serdeczny uśmiech ukrywający się pod zarostem. Miał na
sobie dobrze dopasowane czarne spodnie i rozpiętą do połowy białą koszulę ,
która odsłaniała jego muskularną klatkę piersiową. Był w stu procentach różny
od Edwarda, który to był typowym aryjczyk
iem. Również dobrze zbudowanym, dość
wysoki , ale zawsze z poważną miną i chłodnym spojrzeniem.
Przeskoczył żywo przez próg chwycił parę kartonów i postawił
na parapecie jego mieszkania. Wszystkie te czynności wykonywał z wielką gracją
w cichy rytm muzyki granej przez radio.
- Bardzo przepraszam za ten bałagan , ale nie myślałem ,że
ktoś będzie już nie spał o tej porze – mówił i podśpiewywał tekst piosenki
jednocześnie, a ja skorzystałam z okazji że akurat nie patrzy i weszłam do
kamienicy – Mi chiamo Eros Cuaora , e tu , come ti chiami ? . . . mógłbym się o to ciebie zapytać , jakbyś
dalej tu była . . .
Weszłam do swojego mieszkania i zamknęłam drzwi na klucz.
Nie czekając ani chwili dłużej i nie marnując czas na jakieś inne nie potrzebne
czynność , rozebrałam się i wskoczyłam do łóżka. Zapominając przy tym o całym
bożym świecie. Lubiłam leżeć w ten sposób nic nie robiąc. Niestety wszystko ma
swoje minusy, odpoczywając w teki sposób bardzo dużo myślałam. Wspominałam
przeszłość , rozmyślałam o teraźniejszości i marzyłam o przyszłości. To co mi
się przytrafiło już dawno zamknęłam w szufladce z napisem nigdy nie otwierać.
Wymagało to ode mnie wyrzeczeń , ale nie widziałam innego sposobu , który mi
pozwoli wrócić do rzeczywistości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz