poniedziałek, 16 lutego 2015

' kolejna (nie)banalna historia miłosna - 5 randek ' historia czwarta 4/5



Szkoła to zło którego już dawno powinniśmy się pozbyć. Od dwóch godzin uczę się WOS’u i dalej nic nie umiem. Nie jestem głupią osobą , ale to mnie zaczyna przerastać. . . Zrobię sobie przerwę, rzuciłam się na łóżko i sięgnęłam po telefon.
16.32
Od : Chiaraa
Do : Louis
Hej kotku co tam ?<3 :3  tęsknie T.T
16.35
Od : Louis
Do : Chiarra
Marznę i również tęsknie <3
16.36
Od : Chiaraa     
Do : Louis
Oooo. a co robisz O.o ?
16.37
Od: Louis
Do: Chiarra
Wyjrzyj przez okno :*
 Zerwałam się z łóżka i podbiegłam do okna, i kiedy podniosłam żaluzję , zobaczyłam . . . jego. Opierał się o swój cudowny samochód. Pomachałam mu na co on się uśmiechnął i pokazał abym spojrzała znów na mój telefon.
16.41
Od: Louis
Do: Chiaraa
Zejdź na dół porywam cię <3
Wybiegłam z pokoju jak burza , chwytając po drodze jakąś kurtkę i zakładając swoje tenisówki. Przed drzwiami jeszcze tylko spojrzałam w lustro i zastygłam. Nie mogłam uwierzyć jak potwornie wyglądam. Nieumalowana , nieuczesana w przydużej bluzie, a Louis był ubrany w przepiękny czarny garnitur i elegancki kremowy płaszcz. Tak widziałam go tylko przez chwilę , ale zdążyłam mu się doskonale przyjrzeć. Wbiegłam do łazienki i chwyciłam byle jaką sukienkę mojej siostry , nie jestem osobą która ubiera się dziewczęco , ale dla niego taka chciałam być. Rozczesałam włosy i upięłam je spinką. Przemyłam i umalowałam twarz. Zostały jeszcze buty. . .
- Weź te – powiedziała moja siostra – idealnie pasują do tej czerwonej sukienki tylko się nie zabij – włożyłam więc czarne wysokie obcasy z kartką z tyłu i niepewnym krokiem wyszłam z domu.
- Wow. . . to znaczy cześć – powiedział Louis- naprawdę pięknie dziś wyglądasz
- Dziękuję – zbliżyłam się do niego i nastąpiła jedna z najbardziej żenujących rzeczy , która mogła mi się przytrafić, potknęłam się.
- Spokojnie , mam cię – złapał mnie za moją talię i pomógł mi stanąć na równe nogi. –Urocza jak zwykle – pocałował mnie bardzo delikatnie, a następnie odsunął się ode mnie aby otworzyć mi drzwi. –  Wskakuj  – powiedział i kiwnął głowom.
Dzień był piękny , słońce świeciło i nie było widać ani jednej deszczowej chmurki , co tutaj w Anglii wydaje się rzeczą prawie nie możliwą o tej porze roku . Rozglądając się dookoła widziałam żółknące już liście na drzewach przez które przebijały się promienie oświetlając ławki w parku. Następnie przejechaliśmy koło szkółki jeździeckiej.
Cały czas rozmawialiśmy o jakiś głupotach , ale to nie tak ze te rozmowy mnie nużyły. Były dla mnie naprawdę ważne. Kocham to ,że Louis zawsze potrafi mnie rozśmieszyć , mówiąc czy robiąc coś głupiego. Sam powiedział kiedyś :
‘ Jeśli się nie uśmiechach mam ochotę płakać , bo to marnotrawstwo jeśli tak śliczna buzia się smuci’
Każda chwila z nim była jak wyciągnięta z bajki, on był prawdziwym księciem. Zawsze wiedział kiedy jest mi źle i nawet nie znając powodu zawsze potrafił mnie pocieszyć. Dlatego tak się denerwowałam będąc z nim. Nie wiem jakim cudem on może kochać kogoś tak przeciętnego jak ja. Zapaliłam papierosa i obróciłam głowę w drugą stronę , tak aby dym nie przeszkadzał Louis’owi.
- Palenie zabija.
- A jednak ja wciąż żyję.
- To jest złe.
- Wiem , pielęgniarka też tak mówi…
- Nie to miałem na myśli –przerwał mi – nie jestem wróżką , jeśli coś cię martwi powinnaś mi o tym powiedzieć , a nie czekać aż ja na to sam wpadnę.
- Ale nic mi nie jest.
- Czy aby na pewno – zatrzymał samochód i spojrzał mi w oczy – więc zaufam ci – pocałował mnie w czoło – zaczekaj – wyskoczył z samochodu i otworzył mi drzwi – my lady ? – pochwycił moja dłoń i wplótł w nią swoją, po czym ruszyliśmy w stronę rzeki. Tamiza była dziś zadziwiająco spokojna, można rzec że wręcz leniwa. Nad jej brzegiem był ogrom rozpuszczonych gołębi , które nie bały się już w cale ludzi , a nad to oczekiwały jeszcze od nich ziarenek. – ‘Piękny dzień , ale nie tak piękny jak ja ‘ ,  Johny Bravo –zaśmiałam się – widzę ,że udało mi się wyciągnąć cię z świata fantazji.
- przepraszam?
- lepiej by to brzmiało gdyby nie było na końcu tego znaku zapytania – przykucnął na chwilę- trzymaj – podał mi torebkę z ziarenkami. Zatraciliśmy się tam w czasie. Nie obchodziło minie nic, liczyliśmy się tylko my.- a więc? –spojrzał na mnie.
-Martwię się. . . –powiedziałam cicho.
- To już wiem – dodał sarkastycznie
- Nie wiem co ty takiego we mnie widzisz, są mądrzejsze i ładniejsze niż ja.
- tak to na pewno – przybliżył się do mnie – nie jesteś top modelką , ani na pewno nie dostaniesz Nobla , ale i tak z pośród tych wszystkich kobiet na świecie to ty jesteś najwspanialsza. Masz w sobie to coś , co przyciąga wszystkich do ciebie i dla tego nie raz byłem zazdrosny.
- Nie wierzę ci.
- To również już wiem , ale to nie szkodzi i ty w końcu zrozumiesz, a teraz wracajmy , za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
Całą drogę powrotną moją głowę zaprzątały słowa wypowiedziane przez Louisa. Nie potrafiłam się skoncentrować na rozmowie z nim. Nagle poczułam ja samochód przyspiesza.
-Lepiej się trzymaj to dopiero początek !
- Louis to głupie , przestań –moje protesty nie był zbyt przekonywujące , przez mój nieustanny śmiech – chyba widziałam radiowóz – obróciłam głowę aby się upewnić
- i tak mnie nic nie powstrzyma –i w tedy usłyszeliśmy policyjnego koguta. – kurdę.
- Louis ?
- Nie martw się wszystko będzie dobrze – zapewniał mnie kiedy policjant podchodził.
- Proszę wyjść z auta – Louis wykonał to polecenie bez żadnego oporu , ale później już było gorzej.
- Dzień dobry- wyciągnął rękę na powitanie - nazywam się Louis . . .
- Przedstawi się pan jak będziemy spisywać mandat w radiowozie – przerwał mu policjant i zignorował uprzejmy gest.
- Ale ,żeby  od razu  mandat , czy to przypadkiem nie lekka przesada ? – położył dłoń na ramieniu policjanta , ale ten ja strącił
- Czy to jest wyśmiewanie funkcjonariusza na służbie?- pogroził mu dłoniom
- To nie . . . , ale to już tak – chłopak  zaczął się bawić jego czapką.
- Wystarczy tego ! – krzyknął policjant i obezwładnił on Lou , pchając go przy tym na drzwi.
- Czy aby na pewno wszystko w porządku ? – zapytałam
- W najmniejszym
- Idziemy – ciągnął go w stronę pojazdu.
- Wybacz , ale widzisz jestem rozchwytywany – funkcjonariusz otworzył drzwi samochodu i wepchnął go do środka – nie dzwoń , ja zadzwonię– powiedział żartobliwie przed zatrząśnięciem drzwi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz