piątek, 16 stycznia 2015

' Czy mogę pogodzić się z moim przeznaczeniem ? ' #5

Znalazłem się na łące… Kiedyś kiedy moja mama jeszcze żyła uwielbialiśmy tu przebywać. Jest tu pełno kwiatów… spędzaliśmy tu całe dnie.. ona mówiła ,a ja słuchałem. Uwielbiała mi opowiadać o tych kolorowych badylach. O czego one kiedyś służyły i co oznaczają. W mojej pamięci wyryły się szczególnie dwa z nich : różowy goździk – wieczna pamięć o kimś i konwalia – delikatność. Z reszta jakbym mógł nie zapamiętać .. jakie kwiaty znajdowały się w jej trumnie.
- Synku , nie zasypiaj ! – buziak w czułko – teraz będzie najlepsza część.
- Mamusiu mówisz tak już od godziny.
- Przepraszam, zanudzam cię ?
-Nie , nie to miałem na myśli – zacząłem się jąkać.
- Spokojnie – ten pogodny uśmiech – kocham cię.
- Ja ciebie też ! I to bardziej! – i ten ciepły uścisk.
- Zapamiętaj tylko goździk i ..
- konwalia - przerwałem.
- Jesteś najukochańszym dzieckiem na świecie nie oddam cię nikomu. Bo jesteś wspaniały.. Dlatego chcę abyś coś ode mnie wziął, – odpięła powoli swój naszyjnik – proszę. To dla ciebie. Daję ci go ponieważ cię kocham i chcę bronić. Jest dla mnie bardzo cenny , nigdy go nie zdejmowałam. W środku znajduje się płatek Kwiat Kadupul. To niezwykły kwiat kwitnie przed północą i umiera przed świtem. Niektórzy uważająco za mit , w tym twój ojciec , ale to nie prawda. Dostałam go jak byłam mała… Wiesz kiedyś byłam bardzo chorym dzieckiem , przy każdej pełni strasznie cierpiałam i mój wujek przywiózł mi właśni ten płatek, dzięki niemu wróciłam do zdrowia.
- Ale czy jeśli mi go dasz to tobie się nic nie stanie.
- Daje go tobie , ponieważ wiem , że będziesz go potrzebował. Chroń go i nikomu o tym nie mów. Dobrze ? To nasza tajemnica.
- Dobrzeee.

Podczas następnej pełni zmarła. Jej ciało nie wytrzymało , a ja do dzisiaj mam ten naszyjnik i nikomu o nim nie mówiłem.
Słyszę syreny. Za półgodziny zacznie się polowanie. Powinienem tam pójść. Obiecałem… może za 5 min. Tak to dobry pomysł.
-Charly , gdzie twój wnuk , coo ? Czy może i w tym roku go nie będzie?
- Daj spokój stary grzybie … - wymamrotał pod nosem , ale na tyle wyraźnie aby ten drugi usłyszał
– Ooo właśni idzie – wskazał palcem i wszyscy się obrócili, ale mnie tan nie było. Za to dziadek wybuchł głośnym śmiechem – mój wnuk jest niczym gwiazda !
- Myślisz ,że to śmieszne ? coo ? – niebezpiecznie blisko zbliżyli się do siebie
- Tak , tak właśnie myślę … - zapatrzył się gdzieś w dal – ooo. w końcu Lou – i znów wszyscy się obrócili , ale i tym razem mnie tam nie było.
- Hahahaha.
- Ty, stare Pruchno.
- Co jest Grzybie … - i zaczęły się przepychanki

- Co oni robią ? – zapytałem jakiegoś dziecka.
- Biją się o tego całego Lou - o mnie ?
- Czemu ?
- Jak to czemu ? – jawny sarkazm w głosie – nie pojawił się tu przez 5 lat , a teraz wraca jakby nigdy nic i cały czas marudzi lub się popisuję – nawet siedmioletnie dzieci mnie nie lubią.
– Okey. Dzięki – ruszyłem w ich stronę. – Księżyc już na niebie..półgodziny od syren też minęło , wszyscy czekają … więc – gdy mnie zobaczyli natychmiast się uciszyli.
- A tak , masz rację.- Myślałem , że od tego momentu wszystko pójdzie spokojnie ale dziadek miał inne plany..
- Widzisz ! Mówiłem , że przyjdzie. – mam złe przeczucia – i wiesz co ? on przyszedł tu wygrać!
- . . . – zastanawiałem się , czy już mu mówiłem o fakcie ,że nie zamierzam zmieniać się w wilka.
- Nie ma szans – odezwał się z tłumu jeden mężczyzna. – To ja zamierzam zostać Alfą tego stada – pisk dziewczyn – więc to ja wygram – teraz mdlejące dziewczyny. W sumie to nie tak , że ruszył mnie fakt że nie jestem tutaj popularny , te owłosione dziewczyny i tak nie by zbytnio atrakcyjne, ale ten gościu mnie wkurzał.
- w tej grze nie ma wygranych. – przerwałem mu pozowanie do zdjęć- ilość przecież nie ma znaczenia –zdjąłem Emmie wstążkę z włosów –każdy głupi potrafi wpaść na trop i znaleźć jak najwięcej – przeskoczyłem przez zagrodę do królików – to nie jest żadna zabawa – wziąłem jednego z królików i zawiązałem mu kokardkę wokół szyj – złapmy tego. Ten kto przyniesie właśnie tego , to wygra
- Zgoda – odpowiedział bez zawahania. Wszyscy ruszyli w stronę lasu. Króliki zostały puszczone , za 10 minut nasza kolej.

-Lou !- A ta czego chce ?
- Co jest Vici ?
- Dasz radę – martwi się o minie.- w końcu od dawna nie zmieniałeś się w wilka. To może być trochę trudne… - z każdym słowem mówiła coraz ciszej.
- Przestań , bo pomyślę , że jeszcze mnie lubisz – cała zalała się rumieńce.
-Musisz wygrać!- to mnie zaskoczyło. Dlaczego powiedziała to tak głośno –musisz , w tedy wszyscy ..- ciekawie się zachowuje – a tak po za tym to moja wstążka! – uciekła. Szkoda, była dość zabawna.
- o zbliżają się kłopoty… – w moją stronę kierowali się Dziadek i Emma
- Pokaż im tygrysie ! – nawet okrzyli motywujące dziadka brzmią głupio
- Lepiej , żebyś to wygrał, nie ważne co !
- Nie wrócę tu bez niego !- wykrzyczałem to na cały głos.
- Dobrze zrób tak !
-Dziadziuś jest taki dumny, chodź ucałuj mnie…- on serio zamierzał to zrobić, ale odsunąłem się wystarczająco szybko – idź już – poklepał mnie po ramieniu – jeśli wrócisz bez królika nie wpuszczę cię do domu i okryjesz nasz hańbą !

- Powoli zaczynamy –głos przez głośnik. Wow. W końcu to XXI wiek – wszyscy na start …
3 ……….. 2………… 1…………… S T A R T


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz