niedziela, 18 stycznia 2015

' Czy mogę pogodzić się z moim przeznaczeniem ? ' #6



I poszło. Wszyscy zaczęli przemieniać się w wilki. Jednym zajęło to chwile , a inni dalej się obojają , zresztą tak jak ja, ale czas i na mnie. Ruszyłem w stronę lasu jeszcze jako człowiek. Kiedy już względnie nikt mnie nie widział, postanowiłem się przemienić. Dość szybko mi poszło. Trochę dziwnie się czuję w końcu przez spory okres czasu walczyłem z tym.
Zacząłem biec. Usiłowałem się jak najbardziej skupić i użyć moich zmysłów. Nie szło mi to. Wspomnienia z przeszłości zaczęły wraca. Straciłem orientacje. Teraz już biegłem byle do przodu.
Słyszę głos. Kobiecy. Dość irytujący. Pamiętam go skądś. Teraz kieruje się w jego stronę.
Koniec drogi. Zatrzymuje się stoję na górce przed drogą. Samochód na poboczu i ona. Wspaniałe nogi, tyłek i wszystko inne. Długie brązowe włosy z lekkimi falami. Czarne oprawki okularów, a za nimi zielone oczy. Ubrana jest w czarne obcisłe spodnie i luźną koszulkę.
-Tak tato słyszę cię nic mi nie jest  . . . nie , nie zjadł mnie żaden potwór – ale mógłby –tak zaraz będę. Tak … no tak. –zaczęła się denerwować- Wiem , że jest ciemno ale dam sobie radę. Yhmmm. Pa- rozłączyła się i kiedy właśnie miała wsiadać do samochodu zauważyła mnie.
- Jest tam ktoś –ruszyłem się- słyszysz mnie. Widzę twoje… oczy …niebieskie oczy. Jeśli do mnie
nie przyjdziesz to podejdę do ciebie. – ruszyła. Wiem ,że w każdej chwili mogłem uciec , ale tego
nie chciałem. To irytujące uczucie wewnątrz nie dawało mi spokoju. Była już niemal na wyciągnięcie
ręki , ale było za ciemno aby zobaczyć jak wyglądam, w tedy światło księżyca padło na nas.
- Czym .. . Kim ty jesteś ? – spytała uważnie mi się przyglądając. Czułem jak jej szmaragdowe oczy wpatrują się we mnie – Jesteś taki piękny – powiedziała nagle – ale jesteś za duży na psa, z resztą na wilka również , a twoja sierść jest srebrna. To niesamowite – uśmiechnęła się .Cofnąłem się w głąb lasu ,a ona poszła za mną. Co za naiwna dziewczyna. Położyłem się na polanie , a ona tuż obok.  Najpierw tylko mnie obserwowała, ale potem usiłowała mnie dotknąć. Nie zrezygnowała nawet gdy warknąłem na nią parę razy, w końcu dałem za wygraną. Wyciągnęła ostrożnie rękę i położyła ją na moim karku i powoli zjechała na dół. Nikomu oprócz mojej matce nie pozwoliłem tego robić, ale nie przejmowałem się tym ponieważ czułem się szczęśliwy. Po raz pierwszy od tak długiego czasu. Leżeliśmy tak przez długi czas, gdy nagle zadzwonił jej telefon.
- Boże moje serce. Zawał – wybuchła śmiechem- Tato , tylko nie krzycz !- nie dała rozmówcy dojść do słowa  – Tak wiem ,że mówiłam…. yhmm. .. ale po tym jak mi powiedziałeś, że jest tu niebezpiecznie od razu wróciłam do hotelu – kłamie. Łże jak z nut.- tak .. będę rano… paa – rozłączyła się.- Słyszałeś mamy czas do samego rana – jakby nie patrząc , to jest dziwne, właśnie gada do jakiegoś zwierzaka
 –to co chcesz gdzieś iść , czy coś ? – dobra tego już za dużo , trzeba się dyskretnie wycofać. Wstałem i ruszyłem w głąb lasu, a ona została. Cóż tak właśnie myślałem – Czekaj na mnie ej , no wilkuś ! – jak mnie nazwała. Przyśpieszyłem – A a a aaa- Zignoruj to. Idź prosto. Nie oglądaj się. Nie patrz w tył (…)
- Wiedziałam , że pomnie wrócisz – czemu? pytam czemu ja jestem taki głupi ? nie dość ,że po nią wróciłem , to jeszcze ją niosę na grzbiecie. – no to dokąd idziemy ? – uważaj bo jeszcze cię powiem.
Usłyszałem jak w krzakach się coś porusz, spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem tego królika. Natychmiast rzuciłem się w jego stronę co spowodowało ,że ona złapała się mocniej mojej sierści i skurczyła się tak ,że jej twarz była przyciśnięta do mojego karu a ja czułem jej oddech.
Po dosłownie paru sekundach dogoniłem tego małego skórweil*. Już miałem go , powiedzmy że w ‘delikatny  sposób  podnieść , kiedy poczułem mocne szarpnięcie.
- Czekaj .. nie, ja go wezmę, nie zjadaj go – nie chciałem go zjeść tylko zagryźć, ale skoro ona jest tak chętna do pomocy to niech będzie. Zeskoczyła i podniosła przerażonego króliczka po czym wróciła na swoje ‘ miejsce ‘ – no to gdzie teraz ?- ja powinnam wrócić do wioski , a na do swojego samochodum, ale czułem że to na pewno nie wypali, . . .  więc zabrałem ją na łąkę. Tak tylko na chwilę.
 - Jak pięknie ! tu wszystko jest takie wspaniałe.- jej oczy świeciły.
Zwaliłem ją i poszedłem dalej, a ona za mną.
- Dobra koniec ! Zmęczyłam się – niby czym ? przecież cię niosłem przez całą drogę! – Odpoczynek – rzuciła się na mnie i przez to że byłem zaskoczony udało się jej mnie powalić. – Masz taką miękką sierść.- wtuliła się we mnie i zasnęła. Przez resztę nocy robiłem za jej poduszkę , ale ciągle miałem wrażenie, że o czymś zapomniałem.

- No i teraz powiedz mi gdzie jest ten twój wspaniały wnuk? Co? Już jest sporo po uczcie , a jego wciąż nie ma .
- Nie wiem…
- Ja ci powiem. Uciekł. Na pewno wrócił do tego swojego pięknego domu i nasz wszystkich ma gdzieś.
- Henry , daj ty mi już święty spokój – nie wszczynając Bujki , zrezygnowany poszedł do swojego domu.

Noc  minęła mi zadziwiająco dobrze. Po raz pierwszy od długiego czasu wyspałem się. Chociaż trochę zesztywniałem. Chwila , gdzie jest ta dziewczyna ? Nie powinna być obok mnie ?
- O już wstałeś – usłyszałem głos za moich pleców i zobaczyłem rozczochraną dziewczyne , w pogniecionych ciuchach - uzbierałam trochę owoców…- chwila owoców ?….  uczta.  Zapomniałem
 o tym… i jeszcze ten królik gdzie on jest ?. – Słuchasz mnie ! Dlaczego nie weźmiesz przykładu z Baksa  – wskazała na królika który był cholernie szczęśliwy i w przeciwieństwie do niej zadbany. Bez namysłu większego namysłu złapałem go i ruszyłem , zostawiając ją samą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz